piątek, 29 marca 2013

O ratowaniu mojej twarzy po raz kolejny

Część z Was zapewne pamięta, że od prawie dwóch lat borykam się z problemami skórnymi. Bywało raz lepiej, a raz gorzej. Ostatnio moja cierpliwość i nerwy są już niestety na wyczerpaniu, ponieważ znów  nastąpiło pogorszenie. Najbardziej denerwuje mnie fakt, iż każdy "obcy" na mojej twarzy pozostawia paskudne przebarwienia. Jako, że z kwasami już lekko się oswoiłam, postanowiłam wypróbować Acne-derm.

Rozśmieszyło mnie niewątpliwie kartonowe opakowanie, które nie zmieniło się prawdopodobnie przez ostatnie 10 lat ;-) Przypomniały mi się czasy, kiedy byłam baaardzo młodziutka, nie było internetu, a ja zaczytywałam się w takich gazetach jak Twist i Filipinka. Było to jedyne dostępne źródło wiedzy o świecie ;) I w jednym z tych piśmideł właśnie po raz pierwszy widziałam reklamę Acne Dermu. Kto by pomyślał, że taki kawał czasu później znajdzie się w moich rękach.


Przez pierwszy tydzień zamierzam smarować twarz tylko raz dziennie, później gdy skóra się trochę przyzwyczai planuję zwiększyć dawkę do tej sugerowanej przez producenta na ulotce  który zaleca używanie leku dwa razy dziennie.

Macie jakieś doświadczenia z Acne-dermem?

czwartek, 28 marca 2013

Nie ma lekko ;-) + leniwy (ale zdrowy) jadłospis

Dzień po moich ambitnych postanowieniach obudziłam się z bolącym gardłem, strasznie rozbita i totalnie zakatarzona. W gratisie przypadł mi również ból gardła. No, ale cóż postanowienie to postanowienie, więc z chusteczką w ręce powoli staram się rozruszać ciało. Przy każdej chorobie dochodzę do wniosku, że możliwość swobodnego oddychania jest naprawdę nieoceniona oraz zdecydowanie nie doceniana na co dzień. 

Co znajduje się na moim talerzu, gdy brak siły do "stania przy garze"? ;-)
Mix 5 podstawowych składników:
1. Filet z indyka w przyprawach
2. Tuńczyk z puszki w kawałkach
3. Kukurydza
5. Pomidor
4. No i podstawa ostatnio wszystkich posiłków, czyli sałata lodowa


Przygotowanie nie przekracza 10 minut, więc w chwilach nazwijmy to fizycznej niemocy ( ;-) ) łatwiej jest powstrzymać mi się przed sięgnięciem po coś, czego przygotowywać w ogóle nie trzeba, a czego zdecydowanie będę żałować. 

A co Wy jecie, gdy ogrania was kucharskie lenistwo? :-)

sobota, 23 marca 2013

Back in the game!

Na pół roku blog trwał w stanie zawieszenia. Co się stało? Ano niestety nic dobrego. Podczas wyjazdu w góry dorobiłam się kontuzji biodra. Przez pierwsze dwa dni na nieszczęsnej nodze nie mogłam stanąć, a przez następny miesiąc musiałam się nieźle natrudzić nawet przy nakładaniu skarpet. Czas leci, zbliża się wiosna (właściwie już jest, ale śnieg za oknem sprawia, że notorycznie o tym fakcie zapominam ;-) ) a noga boli nadal. Wpadłam w okropnego doła z uwagi na to, że z dnia na dzień musiałam porzucić aktywny tryb życia. Zostałam zmuszona do rozstania z czymś, co sprawiało mi radość i dawało ogromną satysfakcję.

Przez ostatnie 6 miesięcy praktycznie całkowicie wyeliminowałam z mojego życia aktywność fizyczną. Smutki starałam się "przejeść" przez co wpadłam w pułapkę niezdrowych nawyków żywieniowych. Generalnie powróciłam do punktu wyjścia - przytyłam 5 kilo, czuję się ciężko, brak mi energii. Przede wszystkim jednak przybija mnie świadomość, że coraz bardziej oddaliłam się od osiągnięcia mojego celu.


Ale dość tego! Postanowiłam, że najwyższa pora przestać użalać się nad sobą i nad tym co mi się przytrafiło. Podejmuję walkę o utraconą formę oraz o przywrócenie pełnej sprawności w nodze.