sobota, 25 maja 2013

Ostatnie dni w zdjęciach

1. Z cyklu "Z poradnika perfekcyjnej ogrodniczki"... ;-) Kolejny kwiatek został przeze mnie uśmiercony. Było już ich tyle, że zwyczajnie nie mam sumienia skazywać kolejnego na pewną śmierć. Cóż wygląda na to, że nie mam ręki do storczyków ;-)

2. Mimo, że ostatnio na głowie mam sporo rzeczy w związku z końcowym etapem mojej edukacji, wstaję wcześnie, wracam późno - trzymam się harmonogramu ćwiczeń. W poniedziałek rozpoczęłam naprzemienne treningi BR Workout 5 i 6 + Cardio 2. O ile trening numer 6 jest całkiem w porządku, to 5 zupełnie nie przypadł mi do gustu.

3. Deszcz, zimno, chandra. Ostatnio codziennie towarzyszy mi taka aura. Błagam o odrobinę słońca i wyższe ciśnienie, bo zaczynam przysypiać, gdy tylko usiądę na dłużej ;-)

4. Nauka, nauka... O ile wszystko pójdzie w miarę sprawnie 10tego czerwca powinnam mieć sesję z głowy i  spokojnie czekać na egzamin dyplomowy.

5. Zaczynam rozglądać się za butami do biegania. Poszukuję czegoś dla osoby początkującej w przystępnej cenie :-)

6. Mądrości z Harvardowej książki ;-) Co prawda w książce przestawione w zupełnie innym kontekście, jednak uważam, że jest to zasada uniwersalna. Selekcja jest niezwykle istotną sprawą praktycznie w każdej dziedzinie życia. Warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić co jest dla nas naprawdę ważne, co nas uszczęśliwia i właśnie temu poświęcić naszą energię i uwagę.

sobota, 18 maja 2013

Czy akceptujesz siebie?

Kilka dni temu na zajęciach na uczelni wpadła mi w ręce pewna książka. Wykład do ciekawszych nie należał, więc początkowo zaczęłam ją kartkować, później czytać. Ta książka to "Jeżeli życie jest grą oto jej reguły" Cherie Carter-Scott. Pierwszy rozdział poświęcony akceptacji chcąc nie chcąc zmusił mnie do refleksji.

O ile na temat książki krążą różne opinie, z niektórymi ideami w niej zawartymi sie sposób się nie zgodzić: "Chęć osiągnięcia jak najlepszej kondycji fizycznej jest czymś zupełnie naturalnym. Oznacza to jednak, że powinieneś przestać krytykować, oceniać i osądzać swoje ciało, nawet jeśli nie jesteś najzdrowszy i najatrakcyjniejszy.  Dążenie do samodoskonalenia jest całkowicie zdrowym odruchem, dopóki wypływa z miłości do siebie, a nie z poczucia niedoskonałości."

Często jestem zła na siebie. Zła, że odkładam wszystko na później - na czas aż będę szczupła, ładniejsza. Przejmuję się co pomyślą inni. Prawda jest taka, że idealne momenty pojawiają się niezwykle rzadko, jeśli w ogóle. W między czasie omija nas wiele cudownych doświadczeń. A inni ludzie? Okazuje się, że wcale tak często o nas nie myślą. A jeśli nawet, niezwykle szybko o tym zapominają - wiem po sobie. Wyłącznie my rozpamiętujemy wszystkie swoje porażki i skupiamy się na (w naszym mniemaniu) niedociągnięciach. Tworzymy sobie często sztuczne problemy związane z naszym wyglądem, które stoją na naszej drodze do dobrego samopoczucia i szczęścia.

Pamiętam, jak byłam sporo młodsza, chodziłam do liceum i wstydziłam się nałożyć krótkie spodenki. Na dworze upał a ja uparcie w długich spodniach. No bo jak inaczej z TAKIMI nogami? Patrząc na stare zdjęcia, zazdroszczę sobie ówczesnej figury, wiele bym dała, żeby teraz tak wyglądać, ale wtedy była dla mnie największym przekleństwem. Pokochajmy to jak teraz wyglądamy, bo z dnia na dzień nie stajemy się coraz młodsze i gwarantuję, że kiedyś będziemy żałować, że przyjęliśmy wrogą postawę względem naszego ciała. 

Jestem osobą, która z natury wszystkim się przejmuje, nawet drobnostkami. Kiedyś zadałam sobie pytanie, czy to, że czymś się martwię wpłynie jakoś na rozwiązanie problemu - jeśli nie, to po co się martwić? Jeśli będę płakać, że źle wyglądam, w magiczny sposób nie schudnę, podobnie nie zniknie pryszcz z czoła, a włosy nie zaczną lepiej wyglądać. Negatywne nastawienie to taki wewnętrzny sabotaż. Wiem jednak, że łatwiej powiedzieć niż zrobić. Trzeba ćwiczyć. Ćwiczyć "mięśnie" odpowiadające za pozytywną postawę. Z czasem nasze mentalne przyzwyczajenia zaczną się zmieniać. 

"Stwierdzam, że kiedy człowiek naprawdę kocha i akceptuje siebie takim jakim jest, wszystko w życiu układa się dobrze."
                                                                                      - Louise Hay                                                                                                                                                                                                 

poniedziałek, 13 maja 2013

Dzień mierzenia (2)



Wczoraj nadszedł 12 dzień kolejnego miesiąca, czyli dla mnie dzień mierzenia (ewentualnych) postępów. Nie wiem dlaczego akurat padło na 12sty, ale kto powiedział, że pierwsze dni miesiąca i poniedziałki są najlepsze? ;-) Data ta kojarzy mi się nieco z terminem wypłaty i poniekąd dzień ten można w ten sposób traktować, ponieważ jakby nie patrzeć jest to "wypłata" jaką funduje nam nasze ciało w zamian za kawał porządnej roboty :-)

Generalnie centymetry lekko drgnęły. W większości miejsc minimalnie, ale zawsze coś. Niezmiernie cieszy mnie te 1,5 cm z brzucha - już zanim sięgnęłam po centymetr byłam pewna, że obwód się zmniejszył. Oby tak dalej :-)


Niestety ostatnio dopadło mnie jakieś ogromne przygnębienie, z którym zupełnie nie mogę sobie poradzić. Znów wszystko się "sypie" ze zdrowiem na czele. Boli kontuzja uda, zaczęły boleć kolana, z którymi od ponad roku miałam spokój. W majowy weekend z kolei wylądowałam na szpitalnym SOR-rze z potwornymi bólami brzucha. Wraz z workiem leków dostałam zakaz wszelkiej aktywności fizycznej do czasu zakończenia terapii. Nie wiem czy to starość mnie dopada ( ;-) ), czy wychodzą zaniedbania z czasów, gdy prowadziłam delikatnie ujmując niezdrowy tryb życia. Powstała spora luka treningowa, która dodatkowo psuje mi nastrój.

wtorek, 7 maja 2013

Motywacyjny wtorek (2)

“Having the right to happiness means having the right to earn it, not having it given to you without effort and action on your part.”

                                                                              -Jillian Michaels