Na pół roku blog trwał w stanie zawieszenia. Co się stało? Ano niestety nic dobrego. Podczas wyjazdu w góry dorobiłam się kontuzji biodra. Przez pierwsze dwa dni na nieszczęsnej nodze nie mogłam stanąć, a przez następny miesiąc musiałam się nieźle natrudzić nawet przy nakładaniu skarpet. Czas leci, zbliża się wiosna (właściwie już jest, ale śnieg za oknem sprawia, że notorycznie o tym fakcie zapominam ;-) ) a noga boli nadal. Wpadłam w okropnego doła z uwagi na to, że z dnia na dzień musiałam porzucić aktywny tryb życia. Zostałam zmuszona do rozstania z czymś, co sprawiało mi radość i dawało ogromną satysfakcję.
Przez ostatnie 6 miesięcy praktycznie całkowicie wyeliminowałam z mojego życia aktywność fizyczną. Smutki starałam się "przejeść" przez co wpadłam w pułapkę niezdrowych nawyków żywieniowych. Generalnie powróciłam do punktu wyjścia - przytyłam 5 kilo, czuję się ciężko, brak mi energii. Przede wszystkim jednak przybija mnie świadomość, że coraz bardziej oddaliłam się od osiągnięcia mojego celu.
Ale dość tego! Postanowiłam, że najwyższa pora przestać użalać się nad sobą i nad tym co mi się przytrafiło. Podejmuję walkę o utraconą formę oraz o przywrócenie pełnej sprawności w nodze.
powodzenia! :* trzymamy kciuki!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuń