Jako, że najwyższa pora doprowadzić ciało po zimie do porządku, doszłam do wniosku, że warto zainwestować w ciężką artylerię. Udałam się do Rosmanna w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, w rezultacie wróciłam z poniższą rękawicą.
Rękawica w połowie skonstruowana jest z naturalnych włókien agawy sizalskiej, miękka część z kolei zrobiona jest z froty.
Jestem bardzo zadowolona z zakupu - już po dwóch użyciach pozbyłam się suchej, łuszczącej skóry na łydkach. Początkowo wydawała mi się zbyt ostra, jednak szybko się przyzwyczaiłam i każde zdzieranko to teraz czysta przyjemność :-) Jedyny mankament w moim odczuciu stanowi problematyczne suszenie po użyciu - rękawica jest dość gruba (szczególnie część z forty) więc suszenie jest niezwykle mozolne - wymaga powieszenia w pobliżu grzejnika lub na słońcu.
Po przetestowaniu wielu nawilżaczy - mleczek, balsamów, maseł do ciała - powróciłam do Garnierowego mleczka z olejkiem mango. Zdaję sobie sprawę, że skład nie rzuca na kolana, ale z pewnych względów jest to jeden z niewielu balsamów, który radzi sobie z moją suchą skórą. Aplikacja nie trwa długo, szybko się wchłania i ładnie pachnie. Myślę, że połączeniu z rękawicą w niedługim czasie doprowadzę ciało do porządku po zimie.
Powoli pracuję nad kondycją, aby się rozruszać wybrałam Jillian'owego Shreda, jednak muszę przyznać, że "wałkuję" już ten program tyle czasu, że powoli wychodzi mi bokiem. Na rozgrzewkę jednak jak znalazł, na urozmaicenie przyjdzie czas. Każdego Shreda poprzedzam Cardio z innych programów Jillian, ponieważ z uwagi na ostatnią kontuzję wolę być dobrze rozgrzana zanim zacznę ćwiczyć. Na koniec jeszcze zdjęcie z ostatniego treningu (przepraszam za telefonową jakość)
.
Bardzo masz ładną figurę :)
OdpowiedzUsuń