Siedzę w łóżku, nadrabiam wirtualne zaległości i zastanawiam się nad tym jak to możliwe, że mamy już koniec sierpnia. W tym roku niesłychanie szybko tegoroczne lato zbliża się ku końcowi. Chyba nikogo nie zdziwi, że ostatni tydzień wolałam spędzić z dala od komputera mimo, że na co dzień jestem stworzeniem internetowym, szczególnie, że pogoda była rewelacyjna.
Pierwszy raz w życiu byłam na spływie kajakowym. Koszt takiego spływu to około 30 zł na osobę (porównywalny do wyjścia do kina) a frajda jest naprawdę niesamowita! Przepłynięcie całej trasy zajęło nam około 3 godzin, co ręce nieco odczuły ;-). Naprawdę bardzo polecam.
Był też wypad na wieś, udało się także zahaczyć o Bochnię :-)
Cwiczeniowo wszystko idzie zgodnie z planem - jutro rozpoczynam czwarty tydzień Body Revolution. Z niecierpliwością czekam, aż zaczną się trudniejsze poziomy, bo lubię się porządnie zmęczyć, czego aktualnie nie odczuwam.
Muszę się kiedyś wybrać na spływ kajakowy. Nigdy nie byłem!!! ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się wybrać, super sprawa :-)
OdpowiedzUsuń