sobota, 1 września 2012

Changes... Changes...

Pomimo tego, że powszechnie twierdzi się, że każdy dzień jest dobry na wprowadzenie zmian w naszym życiu oraz przyjęcie nowych postanowień, ja jakoś pomimo tego w sposób tradycyjny jako najlepsze dni na tego typu przedsięwzięcia postrzegam "dni pierwsze". Nie ma to jak pierwszy dzień roku, pierwszy dzień miesiąca, czy nawet pierwszy dzień tygodnia ("od poniedziałku to już na pewno!" ;-)) 

Tak czy inaczej moje ostatnie przemyślenia zbiegły się z uwielbianą przeze mnie jedynką w dacie i zadecydowałam, że będzie to idealny dzień na wprowadzenie drobnych życiowych modyfikacji. Wobec oświadczam, że począwszy od dnia dzisiejszego...

Całkowicie rezygnuję ze słodyczy w mojej diecie.

Rezygnuję po raz kolejny. Tego samego wyzwania podjęłam się niecały rok temu i na diecie pozbawionej słodkości wytrzymałam ponad 6 miesięcy. Dlaczego więc porzuciłam taki dobry nawyk? Przechodziłam przez nieco gorszy okres w moim życiu, a czekolada zaczęła pełnić rolę pocieszyciela (Tak tak, czekolada nie pyta, czekolada rozumie;-) ) Niestety poprawiała humor jedynie na krótką metę, a po upływie kilka miesięcy, po przejrzeniu się w lustrze zrównała dobry nastrój z ziemią.

Dlaczego odcinam się całkowicie od słodyczy? Dlaczego nie ograniczam ich do rozsądnej ilości? Jestem osobą, dla której półśrodki po prostu nie sprawdzają się. W moim przypadku działa jedynie zasada wszystko albo nic. Nie potrafię ograniczyć się do zjedzenia kostki, czy nawet paska czekolady - zatrzymam się dopiero w momencie, gdy ujrzę puste sreberko ;-)

Z doświadczenia wiem, że najgorsze w tym procesie jest pierwsze 7 dni. Szczególnie jeśli ten czas spędzamy w domu, nasze myśli krążą w okół tego by skusić się na jakąś słodką przekąskę. Ale z każdym kolejnym dniem ochota na słodycze stopniowo się zmniejsza, a nasze smaki się zmieniają. 


8 komentarzy:

  1. O tak, czekolada po prostu rozumie...

    ale ja chyba za bardzo lubię słodycze żeby z nich CAŁKOWICIE zrezygnować.
    Dla niektórych jest to takie banalne, ale dla mnie... nie do końca :D
    Na jakiś czas - tak, jak nabardziej, ale na zawsze?! NIE NIGDY! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety należe do Anonimowych Słodyczoholików - jedna kostka czekolady i cała praca z odstawianiem słodkości na marne ;-)

      Usuń
  2. A ja uwielbiam słodycze. Zjadanie ich z kimś sympatycznym jest podwójnie miłe (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że kocham słodycze :-) Ale to miłość toksyczna ;-)

      Usuń
  3. Życzę powodzenia w wytrwaniu w postanowieniu!
    Ja mam akurat inaczej, wolę raz na jakiś czas pozwolić sobie na jakiś drobiazg niż całkowicie rezygnować i to się u mnie sprawdza. Ale kiedyś miałam identycznie jak Ty, też nie potrafiłam zjeść 1 kostki czy choćby rządka czekolady, od razu musiała zniknąć cała tabliczka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Póki co wolę jednak nie kusić losu, może silniejsza wola przyjdzie z czasem ;-)

      Usuń
  4. Ja już tyle razy próbowałam wprowadzić jakąś dietę, że na palcach obu rąk tego nie zliczę. Ale wszyscy mi mówią, że przez wakacje przytyłam, więc... chyba czas wziąć się za siebie. :<

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najłatwiej zacząć od drobnych zmian, wtedy człowiek się tak łatwo nie zniechęca :-)

      Usuń