niedziela, 26 lutego 2012

Gabinet osobliwości

Większą część stosiku książek dorwanego w trakcie ostatniej wyprawy do biblioteki mam już za sobą. Dwa dni temu zaczęłam czytać książkę, wobec której nie miałam specjalnych oczekiwań - "Gabinet osobliwości". Jakże miło się rozczarowałam! :-) Książkę czyta się jednym tchem, pełna jest tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji. Gorąco polecam :-)
Przede mną ostatnie 100 stron, więc sądze, że jeszcze dzisiaj poznam rozwiązanie zagadki. Zmierzam wobec tego do mojego wygrzanego kącika, a Wam życzę miłego wiczoru :-)

piątek, 24 lutego 2012

Jillian Michaels 30 Day Shred

Ciężko jest mi się ostatnio ogarnąć, a pogoda temu zdecydowanie nie sprzyja. Za oknem, szaro, brudno, deszczowo wobec czego przed każdym wyjściem z domu spoglądam tęsknym wzrokiem w stronę łóżka ;-) Po ciuchu liczę, że to już ostatni miesiąc takiej aury, szczególnie, gdy spoglądam na tętniące już kolorami sklepowe witryny. Nie mogę doczekać się chwili kiedy będzie już można wskoczyć w jakiś lekki strój. No, ale to byłby na tyle o moich chciejstwach :-)

Jakiś czas temu postanowiłam, że czas doprowadzić kondycję i figurę do porządku po zimie. Jako fanka ćwiczeń w domowym zaciszu (dojazdy do miejsca, w którym mieszkam pożarłyby ogrom czasu), przekopałam internet w poszukiwaniu jakiegoś nowego treningu. Zdecydowałam się na Jillian Michaels 30 Day Shred z kilku powodów:

- ćwiczenia zajmują tylko 30 minut dziennie
- są podzielone na 3 poziomy zaawansowania, z których każdy trwa 10 dni dzięki czemu etapami rozkręcamy naszą kondycję
- ćwiczy się bardzo przyjemnie, a ćwiczenia nie są za bardzo "skoczne" co jest dla mnie ważne ponieważ mam problemy z kolanami
- nie da się ukryć, że skusiły mnie również dobre opinie znalezione na forach ;-)

Aktualnie jestem na 5tym dniu pierwszego poziomu i na chwilę obecną jestem bardzo zadowolona. Regularnie mierzę, ważę i fotografuje postępy, a gdy ukończę program zdam szczegółową relację :-)

czwartek, 16 lutego 2012

Formaldehydowe rozważania

Wraz z nadejściem mrozów rozpoczęły się u mnie okropne problemy z łamliwością i rozdwajaniem paznokci. Wyglądają naprawdę fatalnie, więc postanowiłam zaopatrzyć się w odżywkę. Od dłuższego czasu nie widzę już na półkach mojego ulubieńca, czyli Rimmel’owego 2 Week Treatment, mimo, że nieustannie wypatruję go przy każdych kosmetycznych zakupach.

Wobec tego szybko rzuciłam okiem na Wizażowe KWC i skuszona pozytywnymi opiniami nabyłam Odżywkę Wzmacniającą z Diamentami  firmy Eveline. W opisie wyczytałam, że należy codziennie nakładać jedną warstwę preparatu na paznokcie przez 3 dni, następnie zmyć nałożone warstwy i ponownie powtórzyć czynność . Poprzez podobieństwo stosowania do 2 Week Treatment, pomyślałam, że jest to jego tańszy odpowiednik.

Nałożyłam odżywkę na paznokcie, początkowo bardzo zadowolona, bo zaczęły wyglądać dużo lepiej, ich rozwarstwienie nawet nie rzucało się w oczy. Lecz po chwili końcówki palców zaczęły szczypać i boleć. Zaczęłam uważniej studiować opakowanie i dopiero wtedy zauważyłam, że preparat zawiera 2% formaldehydu.

Formaldehydy stanowiły pierwszą substancją konserwującą stosowaną w kosmetykach. Uważane są za silny alergen, a już w niewielkich ilościach powodują podrażnienie błon śluzowych i starzenie skóry. Pomimo podejrzeń o działanie rakotwórcze nadal używane są do produkcji kosmetyków. Zastosowanie tej substancji podlega oczywiście regulacjom prawnym dotyczącym bezpieczeństwa, ale biorąc pod uwagę, że przemysł kosmetyczny to jedna wielka machina, to szczerze mówiąc wcale nie niweluje to mojego niepokoju. Jako zwolenniczka teorii, że żaden z kosmetyków nie jest obojętny dla naszego organizmu postanowiłam poczytać coś więcej na ten temat.

Na stronach internetowych znaleźć możemy informację mówiącą, że w 2004 roku International Agency for Research on Cancer (IARC), należąca do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zaostrzyła ocenę ryzyka zachorowania na raka powodowanego przez formaldehyd. Do tej pory substancja ta był przez IARC oceniana jako "dla ludzi prawdopodobnie karcerogenny", aktualnie naukowcy oceniają ją jednoznacznie jako "dla ludzi karcerogenna". Konserwant ten jest bardzo dobrze wchłaniany przez skórę, dlatego w Niemczech w czystej formie jest rzadko wykorzystywany.

A co Wy myślicie na ten temat?



środa, 8 lutego 2012

Na zimne wieczory

Od kilku dni byłam już lekko poddenerwowana nie posiadając żadnej nowej lektury pod ręką. Nic więc dziwnego, że dzisiejszy dzień zakończył się wyprawą do biblioteki, zresztą bardzo owocną :-) Książki są jedną z moich największych miłości, nawet niemiłosiernie zmęczona muszę poczytać choćby 10 minut przed snem. Większości książek nie kupuje, ponieważ nie widzę sensu wydawać pieniędzy na beletrystykę - powieści czytam zazwyczaj jeden raz, a gdybym chciała gromadzić je wszystkie zwyczajnie brakłoby miejsca na półkach  ;-) Kupuje wyłącznie te pozycje, na których szczególnie mi zależy oraz książki tematyczne związane z moimi zainteresowaniami.



Teraz pozostaje wyłącznie zaparzyć dobrą herbatę i oddać się lekturze :-)

wtorek, 7 lutego 2012

Laziness - ciąg dalszy

Pomimo tego, że dzisiejszy dzień jest znacznie mniej mroźny niż poprzednie nie skusiłam się, aby opuścić ciepłe mieszkanie. Jako rasowy zmarzluch, gdy temperatura przekracza pewną granicę opuszczam ogrzewane pomieszczenia tylko w sytuacjach absolutnej konieczności. W takich chwilach zazdroszczę osobom, które pochwalić się mogą lepszym krążeniem niż moje, które mimo wspomagania prawie regularnym treningiem i codzienną lampką wytrawnego wina nadal pozostawia wiele do życzenia.


Jako, że sesja już za mną, a reszta obowiązków wyjątkowo nie nagli kolejny dzień spędziłam w towarzystwie mojego nowego serialowego ulubieńca - Sheldona ;-) Mimo moich początkowych sitcomowych oporów muszę przyznać, że zakochałam się w Big Bang Theory. Rozbawia mnie do łez, wobec czego gorąco polecam!

niedziela, 5 lutego 2012

Laziness


Miałam pisać regularnie, a wyszło jak zawsze. Stan w jakim ostatnio się znajdowałam dokładnie odzwierciedla definicja znaleziona na Wikipedii: apatyczny, stan ducha powodujący zaniechanie jakiegoś wymaganego działania lub działań i powodujący przedłużenie czasu wypoczynku pasywnego ponad uznane w danej chwili i dziedzinie normy. Można ją znaleźć pod hasłem lenistwo :-) Wszechogarniający leń odkąd sięgam pamięcią zawsze stanowił dla mnie jedną z trudniejszych do przeskoczenia przeszkód, a panujący ostatnio nieziemski mróz nie zachęca do działania, ani opuszczenia mieszkania. Wobec czego nieśmiało muszę się przyznać, że ostatni czas spędzałam beztrosko z serialami, ulubionym kocem i kubkiem gorącej herbaty. Od dzisiaj wracam jednak na właściwą drogę, bo jak ostrzega Hipokrates bezczynność i lenistwo prowadzą do zguby ;-)