Ciężko jest mi się ostatnio ogarnąć, a pogoda temu zdecydowanie nie sprzyja. Za oknem, szaro, brudno, deszczowo wobec czego przed każdym wyjściem z domu spoglądam tęsknym wzrokiem w stronę łóżka ;-) Po ciuchu liczę, że to już ostatni miesiąc takiej aury, szczególnie, gdy spoglądam na tętniące już kolorami sklepowe witryny. Nie mogę doczekać się chwili kiedy będzie już można wskoczyć w jakiś lekki strój. No, ale to byłby na tyle o moich chciejstwach :-)
Jakiś czas temu postanowiłam, że czas doprowadzić kondycję i figurę do porządku po zimie. Jako fanka ćwiczeń w domowym zaciszu (dojazdy do miejsca, w którym mieszkam pożarłyby ogrom czasu), przekopałam internet w poszukiwaniu jakiegoś nowego treningu. Zdecydowałam się na Jillian Michaels 30 Day Shred z kilku powodów:
- ćwiczenia zajmują tylko 30 minut dziennie
- są podzielone na 3 poziomy zaawansowania, z których każdy trwa 10 dni dzięki czemu etapami rozkręcamy naszą kondycję
- ćwiczy się bardzo przyjemnie, a ćwiczenia nie są za bardzo "skoczne" co jest dla mnie ważne ponieważ mam problemy z kolanami
- nie da się ukryć, że skusiły mnie również dobre opinie znalezione na forach ;-)
Aktualnie jestem na 5tym dniu pierwszego poziomu i na chwilę obecną jestem bardzo zadowolona. Regularnie mierzę, ważę i fotografuje postępy, a gdy ukończę program zdam szczegółową relację :-)
ja nie mam aż tyle motywacji :(( a przydało by mi się!!
OdpowiedzUsuńGdy rezultaty zaczynają być widoczne motywacja sama się pojawia:-)
OdpowiedzUsuń